niedziela, 5 grudnia 2010

list do Laponii..

Drogi święty Mikołaju,

Rok temu poprosiłem Cię o blond piękność ze Szwecji, zabytkowe Porsche i większościowy pakiet udziałów w fabryce czekolady Willy Wonka. Byłem przekonany, że spełnisz życzenia gdyż przez cały rok dawałem przykład dobrego wychowania a na kredensie przy kominku zostawiłem dla Ciebie szklankę mleka i Twoje ulubione imbirowe ciasteczka. I mimo, że nazajutrz nie było po nich śladu a na dywanie zostały trudne do uprania plamy, wymarzonych prezentów nie dostałem do dziś. Chciałbym Cię uspokoić, nie gniewam się, być może uznałeś, że nie dojrzałem do górującej nade mną wzrostem kobiety i cielęcej skóry w moim samochodzie.
Upłynął kolejny rok, nie proszę Cię jednak o tak ekstrawaganckie cuda, teraz mam tylko jedno życzenie a spełnienie go na pewno nie będzie ani trudne, ani kosztowne.
Drogi święty Mikołaju, proszę Cię o boisko, o niezwykłe boisko: takie bez bramek, koszy i siatek, takie z dwoma zonami, brick pointami i równą zieloną trawą, takie ze sztucznym oświetleniem i dwumetrową strefą bezpieczeństwa na wypadek dzikiego lejałtu, o takie właśnie. Widzisz, ten rok zmienił całkowicie moje życie, nie interesują mnie już kobiece włosy o kolorze pszenicy, chyba że upięte biegają w dywizji women. Piękne dwumiejscowe auta również nie zajmują mi wyobraźni, o wiele bardziej cenię sobie wieloosobowe vany, które mogłyby zabierać na turnieje całą drużynę. Drogi święty Mikołaju, kocham się szaleńczo w ultimate frisbee i doprawdy niewiele więcej jest już rzeczy na tej planecie, którym poświęcam swój czas i emocje.
Zdaje sobie sprawę, że każdą prośbę do Ciebie trzeba uzasadnić.. i być może nie pomogłem w tym roku przejść przez jezdnię wielu staruszkom, nie wynosiłem śmieci, nie karmiłem rybek a w szkole siedziałem raczej w oślej ławce, ale drogi święty Mikołaju, zajmowałem się czymś równie ważnym. Przez cały sezon wystrzegałem się niesłusznych calli, dwa razy wygrałem flipa, nie popełniałem celowo traveli, dyskusje na temat przewinień prowadziłem bardzo dorośle i odpowiedzialnie a kiedy tylko miałem na to siły, pomagałem drużynom mającym problemy ze składem. Owszem, zdarzyły mi się dwa lub trzy spike’i, ale nie miały one nic wspólnego z pychą i innymi mało sportowymi emocjami, naprawdę.
Drogi święty Mikołaju, spełnij moje życzenie, wybuduj w moim mieście boisko do ultimate, takie bez bramek, koszy i siatek, takie z dwoma zonami, brick pointami i równą zieloną trawą, takie ze sztucznym oświetleniem i dwumetrową strefą bezpieczeństwa na wypadek dzikiego lejałtu, takie właśnie.

3 komentarze:

  1. no i tego vana z logiem drużyny na boku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na vana to już trzeba zrzutkę zrobić a logo samemu namalować :D Ale tak, gdyby choć jedno boisko w mieście!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pierodle. warto bylo czekac. Jakosc tych tekstow jest up. Stary to brzmi jak tekst numeru.
    Storytelling normalnie.
    Ukryte dwa dna...o jaaa..

    OdpowiedzUsuń