piątek, 15 października 2010

wspomnień ciąg dalszy..

Latem przecież odrobinę zaszaleliśmy, biorąc pod uwagę dość oszczędną opowieść o Mistrzostwach Polski muszę chyba napisać o czymś jeszcze. Ale po kolei.. Początek historii to kwietniowe tryouts, narodziły się wtedy dwie Reprezentacje Polski, najlepsi gracze z naszego kraju mogli z orzełkiem na piersi przedstawić swoje frisbee za granicą i razem z GrandMaster Flash wziąć udział w mistrzostwach świata, team z Warszawy na WUCC w Pradze, kadra
U- 23 na Worlds w bajkowej Florencji. Sama wyprawa nie zadowoliła młodych zawodników,  narobili więc we Włoszech szumu i zajęli czwarte miejsce. Tymczasem przygoda trwała nadal. W sierpniu odbyły się eliminacje do Klubowych Mistrzostw Europy, do Czech wybrali się- teraz spokojnie możemy ich tak nazywać- mistrzowie Polski- Furious Goats. Oni również dali się zapamiętać, awansowali do następnej rundy zajmując, a jakże, czwarte miejsce. Dwie wysokie pozycje na tej rangi zawodach, świetnie. Nie minął tydzień i na Manic Miner, najpiękniej zlokalizowanym w tej części Europy turnieju debiutował Team Poland. Zgrupowanie reprezentacji popsuła wprawdzie gwałtowna ulewa i zniszczyła trochę jego założenia, ponieważ nie wszystkie mecze udało się rozegrać, nastroje jednak były raczej dobre, ostatecznie to pierwszy krok, czasem najważniejszy.
Najwięksi szczęściarze zwiedzili podczas wakacji spory kawałek Europy, w każdej zaś powieści o podróżnikach pojawia się jakiś skarb, w tej historii również. Trochę wyżej pisałem o czeskiej Central European League, ale występ na niej GrandMaster Flash Women zostawiłem na sam koniec. Drużynę tworzą wyłącznie kobiety, to tylko powoduje, że nie trzeba uzasadniać, dlaczego jest tak cenny :)
Udział dziewczyn w CELu był natomiast czymś bardzo im potrzebnym, widziałem radość, jaką sprawiało im granie w dywizji women, to było super, a skoro organizują już sobie czas wolny na zimę, ciekaw jestem wiosny. To tylko kilka pocztówek z wakacji polskiego ultimate, był jeszcze Sandslash i była Warszawska Liga Ultimate, było Paganello, Bibione, Interflug, Ultifreefly, Windmill Windup i Konserwowy Atru Cup, pomogliśmy też Martynce, lato było więc bardzo wesołe, ale i pracowite. Mistrzostwa w Sosnowcu podsumowały to wszystko znakomicie, najlepsze drużyny zdobywały doświadczenie na największych światowych imprezach i okazało się ono jak widać bardzo cenne.
Przyszłości nie da się przewidzieć, może z jednym wyjątkiem. Sezon letni skończy się w połowie listopada po plażowym turnieju w Bratysławie, wtedy dopiero można będzie powiedzieć: cześć lato!

A na koniec fanfary, gałązki oliwne i nieśmiertelna sława zwycięzcy, proszę Państwa, Debiut Roku..


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz