sobota, 22 października 2011

Frisbee Kołem Się Toczy 2011


Najpierw się przywitamy bo dawno się nie widzieliśmy. Dzień dobry. A teraz nie napiszemy, dlaczego zamarliśmy na tak długo, napiszemy od razu o naszej wycieczce do Koła, jasne, wiemy że niektórzy pisali już na ścianach: frisbeepropaganda nie Elvis, oni nie żyją, ale relacja jest tym razem ważniejsza. Pierwszy raz od łotewskich przygód z podróżnikiem i jego butelką Jasia Wędrowniczka pojechaliśmy na turniej pozbawieni dylematu koszulek i zabraliśmy takie same, dlatego obojętnie co by się na nim wyprawiało, to dla nas i tak było super. Przeprosiny więc później, najpierw zdradzimy nieobecnym i nie czytającym frisbee.pl, że zawody wygrali Mistrzowie Polski na trawie Furious Goats, na drugim miejscu przybyli Grandmaster Flash a najbardziej szałowe było także Flow zdobywając nagrodę Spirit of the Game i zajmując trzecie miejsce w klasyfikacji. Najlepsze we Frisbee Kołem się Toczy jest kilka spraw, najpierw to, że wróciliśmy z czwartej edycji tego wydarzenia, następnie to, że rokrocznie pojawia się tam dziesięć polskich drużyn i że ciągle możemy tam spotkać nowych zajaranych. Mujahedini są już z nami na dobre, Flight Club się dopiero rozkręca, z Uwagą nadal trzeba grać ostrożnie, Astro znowu z pickupami*, Bez Ciśnień grają sobie bez ciśnień a RJP jakże młode i raźne! Zdobywcy Oskarów te zawody natomiast zorganizowali i zdołali jeszcze grać w małym finale, dziękujemy im więc za gościnę i dobry poziom.

Coraz trudniej pisze się relacje z polskich turniejów, kiedyś aż chciało się do nich siadać żeby napisać o nutelli na śniadaniu i pucharze za podium, teraz, kiedy organizacja każdego jest bliska doskonałości moglibyśmy streścić Wam przebieg kilku meczów, ale z tym będzie jeszcze większy problem. Granie na sali jest tak dynamiczne, że widzowie czują się czasem jak na meczu ping ponga, a jeśli jest się ubogim reporterem lokalnego bloga nie posiadającym sprzętu HD, cóż, można wtedy oprzeć się wyłącznie o highlights’y. W Kole było ich kilka, Polacy grają coraz bardziej widowiskowo i zobaczyliśmy na przykład nieudany niestety double-greatest Mujahedinów, kilka super sky’ów Furious Goats i rekord użycia hammera w jednym meczu ustanowiony przez Astro. Nagrodę najbardziej wartościowego zawodnika zdobyli Dulu- wśród facetów, i Kocbi wśród stokrotek, gratulujemy. Ale jeśli mowa o highlights’ach i stokrotkach to jedna z nich popełniła ich za dużo, dlatego otrzymała za nie specjalną nagrodę. Kasiu UnoUnoUno, gratulujemy, szczególnie tych dwóch lejałtów, do dziś zastanawiamy się który z nich był bardziej super, oba punktowe, jeden to złapany hammer i ślizg pod drabinki, drugi to klasyk gatunku, horyzontalny z lądowaniem na klacie <3.

Dziękujemy wszystkim zespołom, za pot na parkietach, za żarty, za psikusy i piątki w kółeczkach, bardzo dobrze było Was zobaczyć.

To na razie tyle, pierwsze indory za płoty, jak to mawiają, a skoro na Frisbee Kołem się Toczy grało tyle drużyn, to mimo że nigdy parkiet nie zgasi naszej miłości do trawy trochę będziemy jednak czekać na ostatnie zawody sezonu indoor, Mistrzostwa Polski. Konkurs na ich organizację został już ogłoszony, po drodze jeszcze dwa (trzymamy kciuki Warszawo) turnieje, będą emocje.

*co oczywiście było żartem, jeśli obserwowaliście uważnie, to zobaczylibyście, że Astro przywiozło także dwie nowe dusze, bardzo wesołe, bardzo podjarane, my też się nimi jaramy. Kochamy Astro Disco, co oczywiście nie jest żartem.

PS. Pewnie niektórzy są zaskoczeni, że nie wspomnieliśmy o sobotniej imprezie w pizzerii Apis. My też, ale skoro cały naród uznał, że to nie jest ‘czas na odważne decyzje’ to szanujemy wolę narodu, pomilczymy.

PS2. Przepraszamy.

2 komentarze:

  1. Niech frisbeepropaganda nawet nie próbuje umierać bo Was znajdę i uduszę własnymi rękami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. z kim moge sie skontaktowac co dotyczy Frisbee Kolem Sie Toczy 2012 (1-2 grudnia)? Jestem z Bialorusi.

    OdpowiedzUsuń