niedziela, 7 listopada 2010

szmaragd, smok i tequila..

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, trzynaście mil od jaskini smoka i parę kroków od Dunaju stoi sobie hala wypełniona po brzegi piaskiem, pod nim zaś czeka na znalazcę zakopany tam przed wiekami skarb, szmaragdowe frisbee. Legend o dzielnych rycerzach, którzy próbowali je znaleźć jest wiele, moc zielonego discrafta jest niewyobrażalna, historia poszukiwań była natomiast często fałszowana przez kronikarzy pragnących za wszelką cenę posiąść ten legendarny talerz.
Nieprawdą jest więc, że hrabia Roland odłączył się od orszaku króla by bronić go przed Saracenami, jedynym jego marzeniem była bowiem wyprawa do Bratysławy. Nieprawdą jest również, że podróże na wschód uciekiniera z ołowianych lochów pałacu Dożów, słynnego Casanovy, miały być miłosnym podbojem tej części Europy, weneccy władcy zdawali sobie sprawę z istnienia magicznego frisbee i wysłali swojego szpiega, zafascynowani pradawnym mitem pozwolili nawet obalić nimb swej twierdzy by osiągnąć cel. Takich opowieści jest mnóstwo, najbliższa nam dotyczy wizyty na polskim dworze słynnego medium Johna Dee. Kroniki tłumaczą to wydarzenie dążeniem Stefana Batorego do rozwiązania tajemnicy purpurowego srebra, jak wielka musi być moc szmaragdu skoro tworzono legendy by ukryć jego istnienie?? Niektórzy powiadają, że skarb ten daje swemu panu czarodziejskie wprost umiejętności, niedoścignioną technikę rzutu, wszechwiedzę ultimate czyniącą z niego mistrza nad mistrzami. Inni głoszą, że magiczne frisbee napełnia się wszystkim, czego pragnie znalazca i czyni z niego zarazem zwycięzcę każdego beer race.. Nikomu jeszcze nie dane było wielkie odkrycie, klucz do niego także jest ukryty, być może trzeba być graczem o czystym sercu, być może to kwestia posiadania odpowiedniego hasła w pradawnym języku, tego nie wie nikt..
Wiek dwudziesty pogrzebał wielką zagadkę, technologiczne Big- Bang i the Huddle zaopatrzyło graczy w szorty Five’a, korki Speed TD i niezliczone taktyki, pamięć o magicznym frisbee przetrwała więc tylko w umysłach marzycieli, oni zaś od trzech lat wybierają się do stolicy Słowacji na plażowy turniej z najcenniejszą, choć ukrytą, nagrodą w historii tego sportu. Polskę reprezentować będzie team Tequila Sunrise, jego historia wiąże się ściśle z legendą potężnego discrafta, nie można jej więc pominąć. Drużyna powstała w 2009 roku, podczas turnieju Frisbee Kołem się Toczy. Dwóch zafascynowanych baśniową opowieścią graczy postanowiło powołać swoisty Okrągły Talerz i rozpoczęło trwające rok poszukiwania godnych tego wspaniałego projektu rycerzy. I udało się!! I na dodatek wydaje się, że są przygotowani na każdą, nawet najcięższą próbę. Słowacki smok?? Warszawski Smok. Marsjanie?? Elroy Jetson. Amazonki?? Ciocia Bletka. Harce do rana?? Wojtek. Lew Skaza i wszystkie hieny?? Wika. Patrząc na cały skład trudno o optymizm, zdecydowanie łatwiej o hurra-optymizm, takie zresztą są założenia tego zespołu, uśmiechać się szerzej niż w reklamie Colgate a bawić lepiej niż Lego Technics. Tequila Sunrise!!

PS. istnieje strona tego turnieju: ITF2010 , niestety nie ma na niej żadnej wzmianki o magicznym, szmaragdowym frisbee, ciekawe.. 

1 komentarz: